Film jako medium edukacyjne
Kluczową rolę w filmach Pi-stacji odgrywa kursor. Jest on wirtualnym „palcem” korepetytora, pokazującym, na co zwrócić uwagę. Dzięki temu unika się dwuznaczności, bo zawsze wiadomo, czego dotyczą słowa prowadzącego.
Czasami wiedza z książki wolno wchodzi, prawda? Zapamiętujemy dużo lepiej, gdy materiał wyjaśni nam swoimi słowami kolega czy koleżanka. A gdy dodatkowo pokaże nam na własnym przykładzie, jak rozwiązać zadanie – jest jeszcze łatwiej. Niejeden uczeń zasnął z głową na książce, gdy wysiłek go przerósł. To dlatego, że słowo pisane cechuje się dużym obciążeniem poznawczym – jest stosunkowo trudno przyswajalne.
Znane chińskie przysłowie mówi, że jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. I jest to prawda również w kontekście edukacyjnym. Wyobraźmy sobie, jak trudno byłoby wyjaśnić komuś, co to jest kwadrat, używając do tego wyłącznie mowy lub pisma. O ileż prościej to pokazać! Dobrze wykonany materiał wizualny cechuje się dużo mniejszym obciążeniem poznawczym niż tekst. Dlatego w mediach do prezentowania informacji często używa się infografik. A w domu, piekąc nowe ciasto coraz częściej wolimy obejrzeć samouczek na YouTube, niż wczytywać się w przepis w książce kucharskiej. To oszczędność czasu, wysiłku i mniejsze ryzyko błędu. Film nie jest żywym nauczycielem, ale w wielu sytuacjach może go zastąpić – i to za darmo.
Wideolekcje Pi-stacji są krótkie, mają od 5 do 12 minut. To w sam raz tyle, żeby pomóc w odrobieniu pracy domowej czy przygotowaniu do lekcji. Filmy są też dużo bardziej „optymalne czasowo” niż podręcznik. Na filmie zawsze widać, czego dotyczy komentarz, więc niczego nie trzeba się domyślać. Czas wykorzystany jest zatem bardziej efektywnie. Do tego dochodzi komfort psychiczny. Z filmem jest się sam na sam. Można go w każdej chwili zatrzymać lub cofnąć, by – jeśli to konieczne – obejrzeć dany fragment nawet i 10 razy. Podczas pracy z nauczycielem, kolegą, a nawet rodzicem czy korepetytorem, wiele młodych osób po prostu wstydzi się kolejny raz poprosić o wyjaśnienie.
Metodologia poparta naukowo
Jak pokazały liczne badania, wideo typu „lekcja” jest najlepszą formą zdalnego przekazywania wiedzy, ponieważ wykorzystuje ścieżkę zakodowaną nam w mózgach przez ewolucję. W czasach, kiedy nie było pisma ani nawet mowy, nasi dalecy przodkowie uczyli się od siebie przez pokazywanie. Według naukowców, podczas obserwowania, jak ktoś wykonuje daną czynność, uruchamiają się tak zwane neurony lustrzane – nasz mózg wyobraża sobie, że to on wykonuje tę czynność. Okazuje się, że ten mechanizm działa niezwykle skutecznie nie tylko przy nauce obsadzania krzemiennego grotu strzały, ale także gdy próbujemy zrozumieć twierdzenie Pitagorasa.
Wydaje się, że przystępność i prywatność wideo czyni je idealnym materiałem do samodzielnej nauki. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Przeprowadzono wiele badań próbujących ustalić, jaka forma wideo najlepiej sprawdza się w przypadku nauki gotowania, a jaka w nauczaniu przedmiotów ścisłych. Okazuje się, że generalnie, gdy temat jest trudny, warto unikać jakichkolwiek dwuznaczności, dygresji i niepotrzebnych ozdobników: przekaz musi być jak najprostszy, aby nie rozpraszać widza. Dlatego filmy Pi-stacji tłumaczą matematykę na czarnej wirtualnej tablicy. Nie zawierają też żadnych elementów graficznych ani animacji nie powiązanych merytorycznie z przekazem merytorycznym. To świadomy wybór. Choć wideolekcja może wydawać się nieco „nudna”, nie należy jej porównywać z treściami rozrywkowymi – gdy chodzi o skuteczne uczenie się, mniej znaczy więcej.